Belgia wydaje setki tysięcy euro na ochronę rzadkich gatunków ptaków, a we Francji do nich strzelają

Kategorie: 

Źródło: youtube.com

Każdego roku władze belgijskiej Flandrii wydają 800 tysięcy euro na ochronę dwóch chronionych gatunków ptaków, ale są rozstrzeliwane na granicy francuskiej. Problem polega na niedoskonałości europejskiego prawodawstwa, które pozwala każdemu krajowi na niezależne angażowanie się w ochronę zwierząt.

 


Rycyk (limosa limosa) i kulik wielki (numenius arquata) migrują każdej jesieni z północnych regionów Europy na południe. Trasa ptaków przebiega przez północne wybrzeże Francji, gdzie polowanie jest starą tradycją, a wiele ptaków uratowanych w lecie jest zabijanych przez lokalnych łowców.

 

Według Geralda Drissensa, członka flamandzkiej organizacji ochrony środowiska Natuurpunt, strefa przybrzeżna jest ważna podczas migracji ptaków. Linia brzegowa służy im jako przewodnik, zwłaszcza w nocy. Każdego roku ptaki podróżują w ten sam sposób, ale ta ścieżka jest również dobrze znana myśliwym.

 

„Polowanie to nieszczęście. To dobrze przemyślana strategia. Ludzie wiedzą, gdzie czekać na ptaki. Wabią zwierzęta dźwiękami, a następnie do nich strzelają. Mięso nie jest spożywane. To tylko rozrywka lub sport, który uprawiają nawet młodzi myśliwi, to bardzo dziecinne i głupie"- mówi ekspert.

 

Północne regiony Belgii są bagniste, co jest idealne do hodowli brodzących. Mokradła dostarczają ptakom żywności i schronienie przed drapieżnikami. Od maja do sierpnia ptaki mają możliwość wychowywania potomstwa i przygotowania go do lotu. Pod koniec lata i we wrześniu część z nich leci na południe Europy, a niektóre - do Afryki Północnej.

 

Ww. gatunki mają jednak trudniej. Główną tego przyczyną jest intensywne rolnictwo. W ciągu ostatnich 30-40 lat w Belgii i Holandii coraz mniej jest pól, gdzie ptaki mogły żyć latem i hodować nowe potomstwo.

 

Władze lokalne zajmowały się tym problemem zaledwie kilka lat temu - ze względu na brak wysokiej jakości systemów monitorowania skala zmniejszenia populacji nie była oczywista. W 2015 r. rząd flamandzki zaczął wypłacać lokalnym rolnikom rekompensaty, aby odłożyć sianokosy na później.

 

Hermann Antonissen jest rolnikiem w prowincji Antwerpia. Chronione mokradła bagienne obejmują jego ziemie. Najlepszym okresem do sianokosów jest maj, ale zgodnie z lokalnymi przepisami, rolnicy, na których chronią się ptaki, nie mogą pracować od końca marca do końca czerwca.

 

„W miesiącach, w których obowiązuje zakaz, rząd flamandzki płaci nam odszkodowanie w wysokości 697 euro za hektar" - mówi Antonissen. „Nie wszyscy rolnicy są zainteresowani tym dofinansowaniem, ale muszą przestrzegać prawa. Osobiście nie mam nic przeciwko. Rolnictwo i przyroda idą w parze i cieszę się, że poprzez rekompensatę mogę przyczynić się do zachowania natury. To powinno być wspólne zadanie rządu i zwykłych ludzi ".

 

W sumie odszkodowanie kosztowało rząd flamandzki 800 tysięcy euro rocznie. Pierwsze próby ochrony populacji ptaków zaczęły się w Europie w późnych lat siedemdziesiątych, kiedy stało się jasne, że urbanizacja jest nieunikniona. Znacznie później w 2009 r. próby te ukształtowały się w paneuropejskim prawodawstwie, tzw. Dyrektywie ptasiej. Zgodnie z dokumentem wszystkie kraje UE powinny w równym stopniu uczestniczyć w ochronie zagrożonych gatunków. W praktyce tak się nie dzieje, a każdy kraj sam decyduje o ochronie ptaków.

Oba gatunki, tj. rycyk i kulik wielki, są wymienione w dyrektywie, ale nie są uwzględnione w wykazie ptaków szczególnie chronionych. Zgodnie z dokumentem zabrania się do nich strzelać, gdy wracają do domu z zimowania. Kiedy ptaki lecą jesienią, polowanie jest regulowane przez ustawodawstwo krajowe państw członkowskich UE.

 

Według Flamandzkiego Instytutu Badawczego Przyrody i Lasu (Instituut voor Natuur-en Bosonderzoek), dwa lata temu w Belgii było 350-400 par kulika, a dziś populacja obejmuje zaledwie 300 par. Rycyk to tak zwany gatunek chroniony. Jeśli uratujesz jego siedlisko, wiele innych gatunków ptaków będzie miało większą szansę na przeżycie. Do tej pory ornitolodzy naliczyli w Belgii 850 par brodzących. W ciągu ostatnich 30 lat populacja tych ptaków w Belgii i Holandii spadła o 60% i nadal maleje.

 

„Nie możemy twierdzić, że myśliwi są głównym powodem zmniejszenia populacji, ponieważ istnieją czynniki naturalne. Niemniej jednak każdego roku jest coraz mniej ptaków i absurdem jest strzelanie do nich” - tłumaczy Gerald Drissens.

 

Rząd i organizacje ekologiczne w Belgii żądają, aby władze francuskie całkowicie zakazały polowań na te dwa gatunki. Francuscy konserwatyści popierają inicjatywę i próbują zmienić stuletnie tradycje łowieckie w swoim kraju. Pytanie to zostało kilkakrotnie podniesione na szczeblu UE, ale jak dotąd bez skutku. Belgijscy konserwatyści mają nadzieję na powolne, ale pewne zmiany w świadomości francuskich sąsiadów. Należy przypomnieć, że jeszcze 30 lat temu nielegalne polowania praktykowane były w Belgii.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)



Skomentuj